wtorek, 31 grudnia 2013

St. Lucia od środka

26 grudnia Huzar z Patrycją zdobyli ponton. Za 100EUR (+25EUR za wiosła od innej osoby) zdobyli riba z twardym dnem, 2,8m długości, dwoma niezależnymi komorami i dwoma otworkami do załatania (myśleliśmy, że będzie gorzej, ale po dokładnym przeglądzie okazało się, że ma tylko takie braki).

Zeszliśmy z Ulą z kotwicy i podpłynęliśmy Indrą do nabrzeża, gdzie Huzar i Patrycja czekali na nas ze swoim nabytkiem. Kilka chwil i w komplecie byliśmy na pokładzie. Tuż po zachodzie słońca opusciliśmy Le Marin i skierowaliśmy się na wyspę St. Lucia.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Dopływamy do Martyniki - 4. tydzień

Dzień 11 od opuszczenia Cabo Verde (22 od San Sebastian de La Gomera) - 17.12.2013 - wtorek - 155,1nM (2415,3nM)

Dokładnie tydzień. Tyle czekaliśmy na jakikolwiek obiekt na wodzie (oczywiście z tych wykonanych ludzką ręką). Pojawił się ...i to całkiem duży.

10 grudnia miałem trzygodzinną wachtę po północy kiedy przechodził nam przed dziobem katamaran. Dzisiaj pomiędzy 3, a 6 rano, podobnym kursem względem nas, tylko w większej odległości, przedefilował przed nami jakiś rzęsiście oświetlony tankowiec, kontenerowiec, czy inny drobnicowiec. Z tej odległości na horyzoncie było widać jedynie przesuwający się pasek światła - i to też tylko wtedy kiedy byliśmy akurat na szczycie fali. Przed 6tą rano zniknął za horyzontem odpływając w kierunku Barbados, Gujany francuskiej, czy Wenezueli.

Dzisiaj od rana wiatr słabnie. Pomału, ale konsekwentnie. Już zdjęliśmy ostatnie refy z genuy, oceaniczne fale są zauważalnie niższe i znacznie rzadziej załamują się ich szczyty. Jakby na zakończenie wietrznej pogody (w szkwałach dochodziło dwa dni temu do 38-43 węzłów) - jedna z załamujących się tuż przy nas i idących pod kątem do innych rzuciła Indrą o jakieś 70-90 stopni w lewo, a następna obróciła o prawie 180 stopni w prawo, przechylając jednocześnie prawie do poziomu i zanurzając w wodzie spinakerbom służący jako wytyk genuy.

wtorek, 17 grudnia 2013

Czysty Atlantyk - 3. tydzień

Dzień 4. po wyruszeniu z Cabo Verde (15. od San Sebastian de la Gomera) - 10.12.2013 - wtorek - dzisiaj pokonaliśmy 98,8nM (w sumie to już 1354,55nM)

Pół godziny po północy. Wiatr wieje stabilnie - 3 stopnie w skali Beauforta.10 węzłów z południowego zachodu. My ostro na wiatr idziemy lewym halsem ku wyznaczonemu celowi. Jest dobrze. Od środy wiatr ma odkręcić do północnego i wzmocnić się nawet do 30 węzłów. Już nie będziemy się guzdrać, będziemy lecieć do Urszulki! :)

Od wczorajszego poranka prześladuje nas jakieś podwodne monstrum. Zrywało nas na nogi trzy razy uruchamiając zamontowane przy wędkach alarmy. Pierwszy raz obyło się bez strat. Kolejne kończyły się zerwaniem przynęt, woblera, stratą kompletu żyłki z przyponem, którą ryba (?) odkręciła z wędki i zabrała w całości.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Atlantyk, odbijamy na zachód - 2. tydzień

Dzień 8 - 3.12.2013 - Dzisiaj pokonaliśmy 108.65nM (Od wyjścia z Gomery - 760.1nM)

Ósmy dzień żeglugi z Kanarów na Karaiby. Jeszcze nie minęliśmy Cabo Verde. Od czwartej nad ranem do siedemnastej, ponad 12 godzin, wiał piękny wiatr z północy - 13-15 węzłów. Pędziliśmy po 6-7 węzłów w kierunku Sao Vicente gdzie chcemy (a właściwie musimy) zrobić postój na dotankowanie diesla i uzupełnienie wody. Wody wystarczyłoby nam jeszcze na całą trasę i jeszcze trochę, ale przez słabe wiatry i goniące nas terminy spaliliśmy prawie całe paliwo.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Ruszamy na Atlantyk - 1. tydzień

Udało się wreszcie wyruszyć. Po przygotowaniach, po zgubieniu pontonu, po zamówieniu nowego przez e-bay w Anglii i przedłużającym się oczekiwaniu na dostarczenie, ostatecznie wypływamy. Poniedziałek - 25.11.2013 - otrzymujemy informację, że ponton utknął w urzędzie celnym w Hiszpanii, a zgodnie z pierwotnymi ustaleniami już tydzień wcześniej miał być na Kanarach. Dokładniejsze rozpoznanie sprawy przynosi informację, że nie zapowiada się by dinghy dotarła do nas przed świętami.

Huzar podejmuje męską decyzję. Wycofuje zamówienie ze względu na nie wypełnienie zobowiązań sprzedawcy, robimy ostatnie zakupy, uzupełniamy wodę, paliwo i we wtorek 26.11.2013 tuż przed wschodem słońca wyruszamy z San Sebastian de la Gomera. Zakładany następny port wejścia: Le Marin na Martynice.


sobota, 23 listopada 2013

El Hierro - południowo zachodni kraniec Wysp Kanaryjskich

Dwa tygodnie temu spłynęliśmy z Teneryfy na Gomerę. Cel: planowane wcześniej spotkanie ze znajomymi z Polski oraz przygotowanie jachtu do dalszej drogi. Jacht przygotowaliśmy, ale oczekiwana przesyłka z Anglii miała dotrzeć dopiero za kilka dni.

La Restinga de el Hierro - poranek w porcie
Popłynęliśmy na La Palmę - żeby nie stać cały czas bez sensu w jednym porcie. W Santa Cruz de la Palma okazało się, że firma kurierska daje nam jeszcze kilka dni więc w drodze powrotnej na Gomerę popłynęliśmy na El Hierro.

niedziela, 17 listopada 2013

Dwa dni na najpiękniejszej kanaryjskiej wyspie (La Isla Bonita) :)

Po porannym śniadaniu i zarejestrowaniu się w biurze mariny, wynajęliśmy samochód by odwiedzić kilka innych miejsc na wyspie, a po drodze kupić kilka drobiazgów w sklepie żeglarskim. Ostatecznie wyjechaliśmy z portu ok. południa. Przez dłuższy czas wspinaliśmy się do krawędzi chmur by przejechać na drugą stronę płaskowyżu rozciągającego się z południa na północ do kaldery górującej nad wyspą.

Po krótkim postoju tuż pod szczytami zjechaliśmy do los Llanos na obiad i krótkie spojrzenie na Atlantyk rozciągający się z tego miejsca po same Karaiby, Zatokę Meksykańską i Ameryki. Po drodze nie ma żadnego lądu.

piątek, 15 listopada 2013

A La Palma przywitała nas deszczem...

Cały dzień świeciło słońce. Od wyjścia z portu tuż przed południem, do samego zmierzchu. Kiedy godzinę później wchodziliśmy do portu - padało.

Ale to na La Palmie - wcześniej była Gomera.

Po tygodniu prac przy jachcie wreszcie jest gotów do drogi. Niestety nieprzewidziane zdarzenie zmusza nas do czekania na przesyłkę z kontynentu. Prawdopodobnie do końca przyszłego tygodnia jesteśmy uziemieni na Wyspach Kanaryjskich. Opierając się na ogólnie znanej wiedzy, iż w portach jachty gniją, a żeglarze schodzą na psy, stwierdziliśmy, że dość już tego schodzenia i wychodzimy.

sobota, 9 listopada 2013

Podróż atlantycka - prolog



Pod lotniskiem Tenerife Sur
Nadszedł ten czas. Po opuszczeniu miejsca pracy i pożegnaniu na kilka/naście tygodni z najbliższymi wylądowałem na Aeropuerto de Tenerife Sur Reina Sofía. Wyjście z samolotu już było miłe. Po chłodzie i rozpoczynających się późnojesiennych deszczach w Polsce, ciepłe powietrze które mnie otoczyło było pierwszym świadectwem zbliżającego się odpoczynku.

Zdjąłem z taśmy torbę 19kg, plecak 14kg znalazłem autobus do Los Christianos i już w pół godziny po wylądowaniu byłem w drodze. Tam przesiadka do kolejnego autobusu do Las Galletas i za 15 minut wypatrywałem masztów zwiastujących marinę i kotwicowisko.

niedziela, 30 czerwca 2013

Regaty od znakiem flauty, czyli ścigamy się z rybacką bojką.

Od wielu tygodni czekaliśmy na to wydarzenie. 85 rocznica powstania Jacht Klubu Morskiego Gryf i towarzyszące tej okazji, co każde 5 lat, kilkudniowe regaty z Gdyni pod wybrzeże Szwecji z powrotem. Poszukiwania jachtu mogącego konkurować z innymi w bezpośredniej walce nie powiodły się i musieliśmy zadowolić się klubowym Albatrosem, którego nikt inny nie chciał zabrać na te regaty. Liczyliśmy na stabilny, silny wiatr - żeby pokonać całą trasę w zakładanym czasie i oczekiwać, że po przeliczeniu wyników w KWR znajdziemy się blisko czołówki. Niestety rzeczywistość okazała się inna.

niedziela, 16 czerwca 2013

Match racing na śródlądziu

Do niedawna match racing kojarzył mi się z hasłem: "America's Cup" - Puchar Ameryki. Olbrzymie jachty, duża załoga, niesamowite prędkości, energia i duże pieniądze. Gdy zapoznałem się trochę z tematem okazało się, że pod egidą ISAFu organizowanych jest mnóstwo wydarzeń na różnych poziomach zaawansowania regatowego. Oprócz dużych, międzynarodowych, elitarnych wręcz imprez, są też mniejsze wewnątrzkrajowe, a także regionalne w których uczestniczyć może praktycznie każdy.
W ostatni weekend na jeziorze Niesłysz pod Niesulicami, zarząd Ośrodka Wypoczynkowego "Kormoran" we współracy z Narodową Klasa Omega zorganizował regaty w formule match race klasyfikowane do pucharu świata na poziomie Grade 4.

niedziela, 26 maja 2013

Memoriał Jacka Pawluka 2013


Od kilku lat, co kilka tygodni jeżdżę na regaty. Różne. Regaty Northmans Cup - podczas których kilkaset osób ściga się pod Węgorzewem na jachtach Maxus wszystkich wielkości, Round The Island - w których udział bierze rokrocznie ponad tysiąc jachtów płynących wokół Wyspy Wight na Kanale Angielskim, match race'ingowe regaty grade 4 w niemieckim Schwerinie, czy towarzyskie regaty na Bełdanach w których ścigają się między sobą znajomi na swoich lub wypożyczonych jachtach.

Kilka tygodni temu Tomek Polikowski - znajomy z portalu pol-vsc.org (integrującego społeczność regatową używającą symulatora Virtual Skipper 5) przypomniał mi o regatach Memoriał kpt. Jacka Pawluka w których uczestniczył od kilku lat. Dowiedziałem się, że w regatach uczestniczą głównie najbliżsi znajomi i rodzina kapitana, ale otrzymałem potwierdzenie, że serdecznie witani są wszyscy nowi uczestnicy. Stwierdziłem, że trzeba się wybrać i zobaczyć jak wygląda atmosfera na takich semirodzinnych regatach.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Pierwsza podróż Indry

Zostałem zaproszony przez właścicieli jachtu na jego dziewiczy rejs. Z Conwy marina pod Liverpoolem na Canvey Island w delcie Tamizy pod Londynem. Czekało na nas ponad 600 mil żeglugi i ponad tydzień na wodzie z założeniem, że nie będziemy za często zawijać do portu.
Czekający mnie rejs był dla mnie niesamowitym przeżyciem – w końcu nieczęsto wypływa się na morze jachtem, który znalazło się wśród tysiąca innych ogłoszeń i zasugerowało znajomym jako ten „wybrany”. Oni nie dość, że zainteresowali się jednostką, to bez zbędnej zwłoki pojechali obejrzeć, kupili i za pół roku zamierzają popłynąć nią w rejs dookoła świata.
A ja w tym uczestniczę!